wtorek, 25 grudnia 2012

No i jeszcze jedno. Najważniejsze w dniu dzisiejszym.


Życzę Wam 
POGODNYCH, WESOŁYCH I PRZEDE WSZYSTKIM ZDROWYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA.




Po pierwsze moja praca. Z trudem wykonałam jedną, to efekt moich problemów, ale obiecuję poprawę zaraz po nowym roku.




sobota, 6 października 2012

Nieśmiały powrót

Na razie, tak powoli, zerkając z za "winkla", wracam do swojego bloga i do tej wspaniałej społeczności. Na razie "popełniłam" trzy wyplatane  bransoletki. Pojawią się niebawem, kiedy przybędzie moich wytworów. 

A teraz zabiorę się za twórczość zainspirowaną w "Natolinkowym Rękodziele".

piątek, 24 sierpnia 2012

Prośba o pomoc

Trochę mi głupio, ale w determinacji walczę gdzie mogę. Pytałyście mnie jak możecie mi pomóc wobec utraty pracy a ja jestem na tyle bezczelna, że zwracam się z jeszcze bezczelniejszym pytaniem. Czy wiecie może coś na temat pracy we Włoszech, dla Polaka nie znającego - póki co - ale uczącego się pilnie języka włoskiego?
Dla takiego, który jest ekonomistą po SGH, księgowym z doświadczeniem, nauczycielem obsługi komputera - programów kreślarskich też. I hi, hi - znającego angielski, francuski i rosyjski - choć wiem, że to akurat żaden argument dla Włochów.

Uff, ale auto reklama, wybaczcie mi, ale szukam już gdzie tylko mogę, nie widzę już dla siebie przyszłości w tym kraju - może to mało patriotyczne, ale realistyczne.

Głupio mi za cały ten tekst, bo nie taki post powinnam tu umieścić, więcej nic takiego już nie umieszczę, wybaczycie?

piątek, 10 sierpnia 2012

Witam wszystkich kto tu jeszcze zajrzy

Witam Was wszystkie, jeśli ktoś tu wogóle jeszcze zajrzy. Długo mnie nie nie było, ale mnie miałam spore problemy rodzinne i nie tylko. Ale ani przez chwilę nie przyszło mi do głowy, żeby rezygnować z życia towarzyskiego na tym blogu. Może w końcu teraz, kiedy udało mi się trochę stanąć na nogach - dam radę rozejrzeć się dookoła i powiedzieć Wam wszystkim cześć.
Straciłam pracę, a że jestem singlem - sama jestem skazana na swoje utrzymanie. To nie sprzyjało mojemu podtrzymaniu się na duchu. Nie poprawiło się, ale trzeba żyć  dalej i wziąć się z życiem za bary. No więc muszę to zrobić. Mam do Was prośbę: "Pomożecie". Manta - moja psina pomaga mi - ona ma cierpliwość i wyrozumiałość dla mnie. A poniżej pozdrawia Was wszystkie.


niedziela, 13 maja 2012

Puk, puk... czy ktoś tu zajrzy???

Witam wszystkich, jeśli ktokolwiek jeszcze tu zajrzy.

Dopiero teraz wróciłam do normalnego funkcjonowania. Minęło sporo czasu, nie miałam nawet możliwości nic napisać. Nie tylko na blogu, w ogóle miałam "odciętą łączność ze światem". teraz dopiero mogę. A tu mam niezły problem. Akurat kiedy ogłosiłam wymiankę, rozchorowałam się. Nie zdążyłam nawet dokonać losowania w terminie. Te osoby, które się zgłosiły nie wiedziały nawet co się dzieje, a ja nie miałam jak nikogo powiadomić o moich problemach. Dawno minął koniec marca,  a niedługo będzie 26 maja, który to miał być terminem dostarczenia prezentów.
Teraz mam problem. Czy poprzesuwać terminy czy w ogóle odpuścić sprawę. Trochę byłoby nieładnie, bo jednak kilka osób zapisało się na tą wymiankę. Zostawię kwestię otwartą na kilka dni. Jeśli ktoś tu w ogóle zajrzy i miałby ochotę udzielić mi rady będę wdzięczna. Do końca tygodnia coś zdecyduję.

Nie bardzo tylko wiem czy w ogóle ktoś tu zajrzy. No cóż, powrót będzie trudny, ale mam nadzieję, że mi się uda wrócić na bloga.

piątek, 16 marca 2012

No cóż... kara musi być dłuuuga i ....

Dookoła widzę, że wszyscy się bawią, pojawiają się cukierki, wiosenne wymianki.

Na szczęście cieszę się wiosną w realu.... tej wiosny nie może mi nikt odebrać, bo coś zrobiłam źle albo nie zrobiłam...

środa, 7 marca 2012

A może.... pierwsza wymianka....

Witam Was, cześć

Nie było mnie co prawda dość długo, ale potem, po powrocie mojej Rodzinki, a przy okazji aparatu, zamieściłam zdjęcia dotyczące gwiazdkowej wymianki. Od tamtej pory cisza absolutna. Żadnego komentarza. Wiem, wiem nie bardzo zasłużyłam. Nie umieściłam żadnej swojej twórczości. Żadnym tłumaczeniem nie jest fakt, że od niedawna mam współlokatorkę, bardzo absorbującą psiunię. To nie jest żaden szczeniaczek, pochodzi ze schroniska. Ale za to jak kocha!!! Tak samo kochała moja Kima, którą musiałam uśpić w styczniu.
Ten diabełek, którego mam teraz jest tak absorbujący, że nie wiem czy kiedykolwiek wygrzecznieje.

Ale, wracając do tytułu. Naprawdę zależy mi na uczestniczeniu w naszej (chyba mogę tak to określić?) społeczności. Spróbuję zorganizować pierwszą wymiankę. Idzie wiosna. Wszystko się budzi do życia. Między innymi natura.




Proponuję więc kwitnącą wymiankę. Czym powinna się charakteryzować?
Po pierwsze paczka powinna kwitnąć. Powinna zawierać Coś kwitnącego, jakkolwiek byście tego nie postrzegały. Najlepiej zrobionego ulubioną techniką. A ponadto? Coś fajowego, co zawsze uprzyjemnia Wam życie i powinno sprawić radość partnerce. No i może jakąś pamiątkę z Waszej okolicy.

I jeszcze podeślijcie mi (ale to już mnie) informację czy zgadzacie się wysłać paczkę za granicę. No i kontakt, z adresem pocztowym do siebie. Żebym wiedziała jaki adres podać partnerce.

I jeszcze jedna prośba, nie publikujcie na blogu zawartości wysłanej paczki dopóki nie będziecie miały pewności, że partnerka otrzymała Waszą przesyłkę.

No i jeszcze sprawy organizacyjne. Zapisy podsyłajcie do 31 marca. 1-go kwietnia wylosuję pary i podeślę informacje kto kogo wylosował. A termin, do którego partnerka powinna otrzymać paczkę to, powiedzmy po świętach, kiedy będzie już spokojniej z pracami domowymi, 26 maja - jak znalazł prezent na Dzień Matki.

Chyba wszystko wpisałam. A teraz można pomarzyć. A nuż ktoś się zapisze?

niedziela, 19 lutego 2012

W końcu dokumentacja...

No i skończyły się ferie. Aparat fotograficzny wyszalał się na nartach i wrócił. Wrócił do ciężkiej pracy. Był wyczekiwany i od razu trzeba było pstrykać zdjęcia.

Ale na serio, sfotografowałam otrzymane w wymiance z gwiazdką w tle prezenty. Zostały już zagospodarowane, mam nadzieję, że niczego ni pominęłam. Przyszły do mnie prezenty od Asi z Pistacji i Malin

Poniżej przedstawiam zawartość świątecznej paczki








Przedstawiam również moje "niezdarne wypociny", które przygotowałam dla Drugiej Asi, tym razem z bloga Kalisz made

wtorek, 7 lutego 2012

I jeszcze jeden problem

Tym razem z dołączaniem do obserwatorów czyjegoś bloga. Kiedy wybieram opcję "obserwuj" wyskakuje mi informacja, że jestem już obserwatorem tej osoby. Przeglądam "cały zestaw" i nie ma mnie tam. A w moim profilu, w wykazie blogów, które obserwuję ten blog figuruje. Zaobserwowałam już kiedyś taką sytuację, ale teraz widzę, że to jakaś prawidłowość.

Gwoli wyjaśnienia

Tak siedzę cicho, bo, podobnie jak latem, jestem opiekunką psa moich Rodziców. Pojechali z wnukiem na narty i teraz biedni tam marzną. Ale maluch ma frajdę. A ja, oprócz tego, że mam psa pod opieką to nie mam aparatu fotograficznego.

Stąd bierze się moja nieobecność na blogu. No i jest jeszcze jeden problem. Dawno skończyła się wymianka "z gwiazdką". Dawno dostałam i wysłałam prezenty. Ale nie zdążyłam wydrukować tego co ja dostałam. Głupio tak chwalić się tym co się zrobiło a nie móc pochwalić kogoś za coś fajnego co zrobił. Uchylę tylko rąbka tajemnicy... Asiu, prezenty są wspaniałe. Jak tylko wróci aparat - zaraz je pokażę.

wtorek, 3 stycznia 2012

Druga część posta - sromotna porażka

O ile w pierwszej części posta nie było tak źle, to w drugiej... Ręce mi opadły. W żaden sensowny sposób nie mogę zmusić decoupage'u, żeby popękał. Spróbuję może zaatakować szkło (butelkę) bo drewno odmawia jakiejkolwiek współpracy. Ani preparat najpierw i farba potem. Ani na odwrót. Ani pędzlem, ani gąbką. Kończy się zawsze na tradycyjnym (w moim przypadku) wykonaniu.

Moje małe wytwory

Po raz pierwszy zmierzyłam się z zakładkami do książek. Od czasu kiedy wygrałam taką w candy zakochałam się w nich. W końcu kupiłam sobie kilka baz do zakładek i postanowiłam coś skonstruować. Lekkim problemem było to, że nie miałam jakiejś konkretnej koncepcji. Ale spróbowałam po raz pierwszy zaatakować. Na pierwszy ogień poszła moja Mama. Dostała je w prezencie ponieważ zawsze dużo czyta. Efekty zamieszczam poniżej.

Trzeciego wytworu na razie nie pokażę, bo... nie mogę... Same się przekonacie w odpowiednim czasie