Wróciłam, właśnie dzisiaj.
Pies Rodziców jest szczęśliwy bo wrócił ukochany Pan, a ja mogłam sobie przypomnieć jak wygląda mój dom. Kwiatki nie wytrzymały rozłąki ze mną mimo, że wpadałam je podlać.Deszcz też robił swoje. No cóż...
A wracając do poprzedniego posta... Chcę się zrehabilitować w formie rozdawajki. Ale:
1.takiej "jawnej" gdzie każdy będzie wiedział o co gra
2. Uczciwie mówię, że konkretne zdjęcie zamieszczę po powrocie z urlopu - tym razem mojego. Zasłużyłam sobie w końcu i ja. Jutro wyjeżdżam i wracam w przyszłą niedzielę.
A dzisiaj jeszcze, póki mam chwilkę do wyjazdu, pospaceruję sobie po waszych blogach. Dawno mnie tu nie było.
A więc "lato, lato, lato czeka..." - bo jeszcze jest lato, wiecie? ;-)
niedziela, 28 sierpnia 2011
poniedziałek, 22 sierpnia 2011
Chyba należałoby się zrehabilitować
Za to przydługie milczenie.Ale... Siedzę sobie w domku u moich Rodzdziców. I opiekuję się psem. W końcu oni też mają prawo do wypoczynku. A ja póki co jestem owiązana. Nawet psu jest smutno, bo gdzieś zniknął ukochany Pan.
Moje zabawki, farbki, serwetki, koraliki zostały w moim domku. I czekamy, obie - ja i Tuśka - na powrót Rodziców z urlopu.
Wiem, wiem, złej baletnicy to nawet rąbek u spódnicy...
A jak zamierzam się zrehabilitować? Powiem trochę później. Po powrocie z pracy do domu.
Moje zabawki, farbki, serwetki, koraliki zostały w moim domku. I czekamy, obie - ja i Tuśka - na powrót Rodziców z urlopu.
Wiem, wiem, złej baletnicy to nawet rąbek u spódnicy...
A jak zamierzam się zrehabilitować? Powiem trochę później. Po powrocie z pracy do domu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)