sobota, 24 grudnia 2011

Wszystkiego Naj....

Naj..lepsze, Naj... serdeczniejsze, Naj...... życzenia wszystkiego o czym marzycie, a przede wszystkim zdrowia i radości z życia jaką nam codziennie niesie.

sobota, 3 grudnia 2011

Moje cukiereczki też przyszły

I czekały na mnie w skrzynce. Wygrałam je u Skrzydlatej głowy i zrobiłam im zdjęcie, trochę nieporadne, ale... oto one:

Są pyszne. Dziękuje Ci Paulino!

czwartek, 1 grudnia 2011

No i znowu dwie minuty po czasie

Nie pozostaje wam nic innego tylko uwierzyć mi, że losowanie zwycięzcy mojego candy odbyło się jeszcze 30.11, tak jak obiecałam. Tym razem jednak usiłowałam robić to przy "pomocy" maszyny losującej. Niestety taka forma losowania, mimo, że fajniejsza wprowadza więcej utrudnień, tzn. opóźnia efekty.
Ponadto jeszcze okazało się, że nie mam dzisiaj aparatu fotograficznego i dokumentację tworzyłam przy użyciu telefonu komórkowego. A więc jakość zdjęć jest gorzej niż zła. Ale jest to dokumentacja. Tak było, takie są efekty, kto nie wierzy może spojrzeć i sprawdzić (mam nadzieję, że chociaż odrobinę da się odczytać ze zdjęcia z wygranym losem).
Kiedy losy zostały już przygotowane maszyna losująca dokonała przemieszania losów i wyciągnęła....







.... wyciągnęła los, a wewnątrz losu krył się.....







... zwycięzca. Pomóc przeczytać? Wiem, że może być trudno więc piszę po ludzku: zwycięzcą została M(aniek).

Gratuluję!!! Podeślij mi swoje dane adresowe na mail kaska-c@tlen.pl.
Wszystkim wam dziękuję za uczestnictwo w zabawie u mnie. Fajnie jest spotykać znane już i jeszcze nie znane osoby. Fajna zabawa z tymi cukiereczkami.

Idę jutro (a właściwie dzisiaj)do pracy. Muszę spać. Wam też życzę kolorowych snów. Dobranoc...

piątek, 25 listopada 2011

Milczenie

Milczę i milczę, aż mi głupio. Może to zabrzmi snobistycznie, ale Warszawa to na tyle duże miasto, że ostatnio po prostu jestem na tyle zmęczona, że nie mam siły pojechać po farbę do decoupage.

A tak przy okazji sklepów hobbystycznych - przeżyłam dzisiaj niezłego stracha. Jest tu (a właściwie jak się okazało - był) sklepik z fajnym wszystkim do robienia biżuterii. Specjalnie do niego dzisiaj pojechałam a tu... uuu smutno mi się zrobiło, bo już go nie ma tu gdzie był. Ze spuszczoną głową wróciłam do biura, patrzę na stronę internetową, a tu... Sklepik przeniesiono w inne miejsce, jeszcze bliżej mnie. SUPER!!! Jutro jest sobota i rano zasuwam tam dowiedzieć się co słychać w sklepiku.
Nie wiem czy to będzie reklama, która jest niedozwolona w mediach i nielegalna, ale wyznaję, że to "Kuźnia koralików" - fajny sklepik. I taki z atmosferą. Jeśli nie byłyście tu, POLECAM!!! To nie jedyny realny sklepik w Warszawie, ale Kuźnię polecam, bardzo!

piątek, 28 października 2011

moja wygrana u Igawy

Śpieszę donieść, że dotarły do mnie wygrane w rozdawajce u Igawy kolczyki. Motylki są super. O, takie....

Wielkie dzięki za pyszności :-)

niedziela, 23 października 2011

ooops... porażka

Zbierałam sie i zbierałam do zrobienia pierwszego samodzielnego decoupage ze spękaniami.
Samodzielnego, bo popekaną butelkę decoupage zrobiłam podczas mojego pierwszego zetknięcia się z tym rodzajem zabawy. Ale to był kurs i dostałyśmy butelki po winie, z pozoru czyste, z brązowego szkła. Później dopiero dowiedziałam się, ze były "przygotowane" tzn pomalowane preparatem do spękań. No i wyszła "popękana" butelka. Ale to było robione z pomocą instruktorki.
A teraz nosiłam się i nosiłam, kupiłam sobie takie nieduże drewniane pudełeczko do celów treningowych. Później po dalszym mobilizowaniu się kupiłam sobie preparat do spękań. Farbę i serwetki miałam. Próbę rozpoczęłam od najmniejszej, tylnej ścianki pudełka.
No i tu pojawił się pierwszy problem. Czy preparat nakładać gąbką czy pędzelkiem? Czy grubą warstwą, czy cienką? No a potem farba.. Wiem, ze nie może być nakładana grubą warstwą bo przykryje spękania, ale czy gąbką, czy pędzelkiem?
No a na końcu, kiedy nałożyłam już preparat i on wysechł okazało się, że farba mi zaschła w puszce!!!!! Próbowałam ją rozcieńczyć, ale chlapnęło mi się "odrobinę" za dużo wody.... Kompletna katastrofa!!!!
Teraz drugie podejście zrobię dopiero kiedy będę miała nową farbę. Ale nie poddaje się. W kolejce na pomalowanie czeka już kilka kolejnych "ofiar" mojej pasji.

środa, 19 października 2011

Smutny post ze znakiem zapytania - ale jednak CANDY

Od niedzieli zauważyłam coś takiego. Zamieściłam posta, w którym nawet w tytule zaznaczyłam, ze są tam dwie wiadomości. Jedna o wygranym candy. Zamieściłam też zdjęcia tych cukiereczków.
I druga wiadomość o candy, które organizuję. Niestety bez prawie żadnego odzewu, póki co, znalazła się jedna osoba - agulek - zainteresowana. przemyślałam to i znalazłam trzy możliwe odpowiedzi:
1)W jednym poście dwie wiadomości dotyczące candy (tego wygranego i tego organizowanego u mnie) zlały się w jedno i nie zostały zauważone.
2) Poniżej zdjęć wygranych cukiereczków umieściłam zdjęcie z moimi cukierkami. Rzuca się mniej w oczy i mniej eksponuje to co chcę podarować
3) Ta możliwość jest chyba najbardziej prawdopodobna - moje cukiereczki nie spodobały się i już.
Gdyby jednak problemem było nieczytelne przedstawienie informacji o candies albo zła ekspozycja zdjęć, to zamieszczę jeszcze kilka i ponawiam wpis.

Dosyć dawno obiecywałam już kolejną ROZDAWAJKĘ.
Tym razem nie "z niespodzianką" ale otwartą. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Ale skoro na wstępie ukażę co proponuję jako słodkości i ktoś się w ogóle zapisze, to będzie oznaczało, że naprawdę ma ochotę na takie cukierki.
Przy okazji, całkiem nie planowana, nadarzyła się okazja do candy. Przypadkowo zauważyłam, że moje wpisy na blogu rozpoczęłam w październiku 2010 roku. No więc.... rocznica.

Zapraszam więc na słodkości, jeśli ktoś reflektuje to prośba o komentarz pod tym postem, jeśli nie macie bloga to o jakąś inną formę kontaktu. No i prośba o informację na swoim blogu z linkiem do mnie.
Zapisy do 29.11.2011. 30 listopada są Andrzejki, dzień wróżb więc idealny dzień na losowanie.
A jakie to cukierki? Koronkowy pas szydełkowy (według mnie ładny), korale (według mnie też ładne). To widać na zdjęciu. Ale jest jeszcze coś, tylko nie mogłam zrobić dzisiaj zdjęcia. Zdjęcie dodatkowego cukierka pojawi się jutro (z drobną ciekawostką).






A jeśli po prostu się nie podobają no to cóż.. na to nic nie poradzę...

niedziela, 16 października 2011

Dwie wiadomości w jednym poście

Pierwsza wiadomość jest taka: Wygrałam ostatnio candy. Nawet dwa ostatnio, w czwartek odebrałam na poczcie pierwszą przesyłkę a, z tego co się orientuję, odbiorę też drugą. I coś w tym jest nie miałam "szczęścia" do wygrywania w rozdawajkach. Aż tu nagle... Proszę... Posypało się. Nigdy nie mówcie, że nie macie szczęścia do cukierków.
A paczka przyszła od Marzeny, z Biżuterii hand made.
Przedstawiam poniżej słodkości jakie do mnie przywędrowały.



Za takie pyszności jeszcze raz bardzo dziękuję!!!

A teraz druga wiadomość:

Dosyć dawno obiecywałam już kolejną ROZDAWAJKĘ.
Tym razem nie "z niespodzianką" ale otwartą. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Ale skoro na wstępie ukażę co proponuję jako słodkości i ktoś się w ogóle zapisze, to będzie oznaczało, że naprawdę ma ochotę na takie cukierki.
Przy okazji, całkiem nie planowana, nadarzyła się okazja do candy. Przypadkowo zauważyłam, że moje wpisy na blogu rozpoczęłam w październiku 2010 roku. No więc.... rocznica.

Zapraszam więc na słodkości, jeśli ktoś reflektuje to prośba o komentarz pod tym postem, jeśli nie macie bloga to o jakąś inną formę kontaktu. No i prośba o informację na swoim blogu z linkiem do mnie.
Zapisy do 29.11.2011. 30 listopada są Andrzejki, dzień wróżb więc idealny dzień na losowanie.
A jakie to cukierki? Koronkowy pas szydełkowy (według mnie ładny), korale (według mnie też ładne). To widać na zdjęciu. Ale jest jeszcze coś, tylko nie mogłam zrobić dzisiaj zdjęcia. Zdjęcie dodatkowego cukierka pojawi się jutro (z drobną ciekawostką).

No więc zapraszam!!!

sobota, 10 września 2011

Tym razem bez tytułu.

Już we wtorek dotarła do mnie paczuszka z wygraną u Ani w Małym Domku. Od samego rana miałam mnóstwo rzeczy do roboty a paczuszkę odkładałam sobie na tzw. "deser". kiedy już nie musiałam nic robić, usiadłam sobie z pyszną kawką i delektowałam się każdym prezencikiem. Dłuuugo to trwało. Same cuda. Teraz ja spróbowałam je sfotografować u siebie, są super, w odróżnieniu od moich umiejętności.

Pamiętam cały czas o swojej obietnicy. Zrobię oczywiście candy. I pamiętam, że ma być ono "jawne". Dlatego kompletuję skład paczuszki. nie ukrywam, że część cukiereczków już mam, ale chcę ich podarować więcej. Na pewno będzie rozdawajka. Tak jak obiecałam.

I jeszcze jedna ciekawostka. Kilka postów temu pisałam Wam o niesfornym kocie, który zginął. To znaczy wzór i muliny do haftu kota. Tuż przed moim urlopem

zawzięłam się i... Jest kot, są muliny, jest komplet.

niedziela, 4 września 2011

Moja wielka gafa!!!!

Zanim umieszczę zdjęcie moich przygotowanych cukiereczków muszę posypać głowę popiołem. Zauważyłam, że u siebie, na pasku bocznym umieściłam informację o candy w doux dous, obrazek, termin tylko nie podlinkowałam tego. nie dość, że losowanie mnie minęło to nie mam jak bezpośrednio przeprosić "oszukanej' za taki numer. Nie był zamierzony. jeśli przeczytałaś tego posta - daj mi, prosze, o tym znać. :-(

Przepraszam

niedziela, 28 sierpnia 2011

Ostatniego posta ciąg dalszy

Wróciłam, właśnie dzisiaj.
Pies Rodziców jest szczęśliwy bo wrócił ukochany Pan, a ja mogłam sobie przypomnieć jak wygląda mój dom. Kwiatki nie wytrzymały rozłąki ze mną mimo, że wpadałam je podlać.Deszcz też robił swoje. No cóż...

A wracając do poprzedniego posta... Chcę się zrehabilitować w formie rozdawajki. Ale:
1.takiej "jawnej" gdzie każdy będzie wiedział o co gra
2. Uczciwie mówię, że konkretne zdjęcie zamieszczę po powrocie z urlopu - tym razem mojego. Zasłużyłam sobie w końcu i ja. Jutro wyjeżdżam i wracam w przyszłą niedzielę.

A dzisiaj jeszcze, póki mam chwilkę do wyjazdu, pospaceruję sobie po waszych blogach. Dawno mnie tu nie było.

A więc "lato, lato, lato czeka..." - bo jeszcze jest lato, wiecie? ;-)




poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Chyba należałoby się zrehabilitować

Za to przydługie milczenie.Ale... Siedzę sobie w domku u moich Rodzdziców. I opiekuję się psem. W końcu oni też mają prawo do wypoczynku. A ja póki co jestem owiązana. Nawet psu jest smutno, bo gdzieś zniknął ukochany Pan.
Moje zabawki, farbki, serwetki, koraliki zostały w moim domku. I czekamy, obie - ja i Tuśka - na powrót Rodziców z urlopu.
Wiem, wiem, złej baletnicy to nawet rąbek u spódnicy...

A jak zamierzam się zrehabilitować? Powiem trochę później. Po powrocie z pracy do domu.

niedziela, 31 lipca 2011

Dwa postanowienia

... póki co - nie wiążące... Nadmiar ostrożności, ale nie chcę z siebie zrobić durnia jeżeli nie zrobię tego od razu.

Po pierwsze. Mam w domu kilka takich rzeczy, które stawią doskonałą bazę do decoupage. Ale dobrze byłoby w końcu odważyć się i zabrać za decoupage ze spękaniami. Tylko nie chciałabym zdemolować takich ładnych pudełeczek i butelki.
Widziałam w empiku taki preparat do spękań (mam nadzieję, że to o taki chodzi). Wiem, że artykuły hobbystyczne w empiku nie zawsze są najtańsze, ale muszę go mieć, żeby zrobić te spękania.
Czy możecie mi podpowiedzieć, czy dobrze myślę, ze pokrywa się tym preparatem pudełko albo butelkę? Potem, kiedy wyschnie maluje się przy użyciu gąbki farbą. Potem wzór umieszcza się w tradycyjny sposób na pudełku albo butelce. I potem lakieruje?

Po drugie. Miałam gdzieś kanwę do haftowania, schemat kota (oczywiście czarnego) i komplet dobranych mulin. Zaczęłam kota haftować. potem tak się potoczyły życiowe wydarzenia, że przez bardzo długi czas nie miałam czasu ani na haftowanie ani na żadne inne rozrywki.


Niedawno zapragnęłam mieć znowu z tym kotem do czynienia (trudno tu mówić o dokończeniu bo do końca było jeszcze daaaaleko). I tu przeżyłam szok, kot zniknął. Zostawił po sobie napoczęty haft. A schemat, a muliny? trochę mnie to zezłościło. nie zajmuję się co prawda haftem krzyżykowym intensywnie, ale teraz - z samej złości pokażę kto tu rządzi. Dorwę go i wyhaftuję. I pokażę na blogu.
A teraz lecę szukać tej małpy dopóki mnie nie opuściła determinacja.

Na koniec jeszcze jedno.. Dopiero teraz (rychło w czas) zdałam sobie sprawę, jak jestem nie wychowana. Wygrałam candy u Rhodiany. Poinformowałam Ją oczywiście o tym jak bardzo się cieszę i że dostałam przesyłkę. Umieściłam też banerek o candy na pasku bocznym w części "wygrane".
Nie napisałam natomiast posta z dodatkowymi zdjęciami, ponieważ zawsze korzystałam z pomocy w obróbce zrobionych przeze mnie zdjęć. Później ta "fachowa pomoc", nie dość, że się już zbuntowała podczas losowania u mnie, to jeszcze zaczęła kaprysić przy pomocy ze zdjęciami. Zdjęcia zrobiłam, ale nie bardzo potrafiłam je obrobić tak, żeby nadawały sie do publikacji. Teraz w przystępie wstydu i "bicia się w piersi" umieszczę zdjęcie obrobione na tyle na ile mi się udało.

Zdjęć muszę się nauczyć obrabiać sama.
Jest tylko jeden problem. W paczuszce przyszły też kawki, które bardzo lubię i pyszne słodycze. Ale... już ich nie ma - zjadłam i wypiłam :-(

poniedziałek, 18 lipca 2011

Chyba zadowolona żaba

Na początek trzeba ocenić. Wydaje mi się, że jest zadowolona. Zresztą same popatrzcie.

Zadowolona bo ma już swój domek doprowadzony po ludzku (a raczej po żabiemu) do naturalnych warunków jej życia.



Może być?

niedziela, 10 lipca 2011

Doczekała się....

kto się doczekał? Żaba! Nareszcie są jakieś szuwary. Teraz już jej pojemniczek powinien być zrobiony. Nie ma żadnych pretekstów, żeby odłożyć "budowę domku" na później

sobota, 25 czerwca 2011

Opóźnione, ale jednak jest... wyniki

Z dużą trwogą dokonuję losowania cukiereczków.
Jakby mało było utrudnień, ponieważ nie mam dzieci zaplanowana była i zaproszona odpowiednia "sierotka". Ale "sierotka się zbuntowała". no więc muszę się zdać na bezduszny program losujący.

ponieważ było to moje pierwsze candy, a o swoich nie żadnych rewelacyjnych umiejętnościach, już pisałam - mam tremę. I... no dobra, nie oszukujmy się - kryguję się trochę.

A teraz już czas. Na początek zdjęcie, uwierzcie mi, że to jest ze szczerego serca a kolczyki nie są kupione tylko robione przeze mnie.


No i jak pisałam, na skutek buntu losowanie drogą komputerową wyłoniło, jak widać,

osobę, która kryje się pod numerem 34 czyli Kingę a oto jej komentarz:
Ustawiam się w kolejce. Obserwuje jako kinga.
mój blog: szalone-zycie-kingi.blogspot.com
e-mail: karen15@onet.pl
a banerek będzie po prawej stronie

Gratuluję

Pod uwagę wzięłam o jeden komentarz mniej niż mogłoby się wydawać, że jest. Po prostu pod zapisami pojawił się jeden "dodatkowy", nie będący zapisem. Ale wszystkie zapisy były ok.

Chciałam przygotować coś od siebie, anie kupować gotowca. No, trudno przygotować serwetki do decoupage albo szkatułkę do decoupage własnoręcznie. Cały czas się uczę i mam nadzieję, że następnym razem będę stała już mocniej na nogach i będę w stanie zaoferować coś fajniejszego.

No i najważniejsze. mój blog zaczął żyć, z Wami i z moimi odwiedzinami u Was. Hurraa!!!

piątek, 24 czerwca 2011

Jednodniowe opóźnienie - losowanie

Wiem, że losowanie candy miało być jeszcze wczoraj, ale niespodziewanie pojawiło się u mnie w domu małe, kudłate "coś"

W związku z powyższym losowanie odbędzie się dopiero dzisiaj. Przepraszam Was. Dzisiaj już obiecuję, że losowanie jest priorytetem, zaraz po powrocie z pracy.

wtorek, 21 czerwca 2011

"Pocieszaczki"

Nie pytajcie mnie skąd ta nazwa. Chyba z książki, gdzie wpadłam przypadkowo na ten pomysł. W każdym razie pocieszaczki to takie coś do chrupania podczas spotkań, patrzenia na telewizję itp. Są bardzo tanie i łatwo w robocie.
Podaję przepis (szumnie nazwany przepisem). Mieszamy mąkę z mlekiem, jogurtem, kefirem lub co kto lubi. W ostateczności może być woda. mieszamy i doprowadzamy do powstania ciasta o konsystencji, wedle uznania. Zaraz powiem dlaczego taka dowolność konsystencji. Możemy, ale nie musimy, dodać ubite białko (bez żółtka), wtedy pocieszaczki będą bardziej puchate. Jeśli chcemy, żeby miały taki wyrafinowany smaczek, możemy dodać trochę piwa, wina albo nawet wódki.


No i teraz powrót do kwestii konsystencji. Ciasto będzie smażone na patelni, na tłuszczu. odradzam zbyt głęboki tłuszcz bo nabierają "tłustego" smaku. Ja nakładam ciasto łyżką (żeby wyszły takie nieduże "chipsy". jeśli konsystencja jest bardziej płynna - pocieszaczki robią się większe, "rozpłynięte", ale cieńsze.
Potem tylko trzeba je przełożyć na ręcznik papierowy do odcieknięcia z tłuszczu i już. Więcej tu napisałam niż zajmują pracy.

niedziela, 19 czerwca 2011

A jednak moje na wierzchu... podoba mi się...

Kojarzycie może takie białe pojemniczki sprzedawane w IKEA? W katalogu widziałam propozycję ich przeznaczenie jako doniczki, pojemniki na sztućce, na długopisy itp.
Mam dwa takie. Mają fajny kształt, ale ostatnio weszłam w niebezpieczny okres eksperymentowania ze wszystkim co ewentualnie można poddać decoupage. Znajomi odradzali mi atak na te pojemniki "bo szkliwione", "bo białe znaczy eleganckie" i takie tam..
A mnie właśnie ta biel korciła. Fajny kształt i tyle miejsca na zabawę się marnuje. Zaryzykowałam. Nie wiedziałam co z tego wyjdzie więc na pierwszy ogień poszedł mniejszy pojemniczek. A efekt jest taki:

poniedziałek, 2 maja 2011

Pierwsze candy

No i nie zdążyłam. Już jest po północy. Chciałam informacje o moim pierwszym candy wstawić jeszcze 1 maja. A przyczyna, że chcę przeprowadzić candy jest właściwie prosta.
Przeważnie robicie candy z jakiejś okazji. Ja właśnie, zupełnie przypadkowo, zauważyłam okazję. 30 kwietnia miałam imieniny. Następne potencjalne okazje to Dzień Matki, ale dzieci nie mam, Dzień Dziecka - już nie jestem dzieckiem, a potem dopiero Boże Narodzenie. Urodziny miałam niedawno, wiosna już przyszła, Wielkanoc dopiero minęła. Ostatni dzwonek na pierwsze candy.
Opóźnienie wzięło się, nie ukrywam, ze strachu czy podołam. Ale jeżeli nie spróbuję to nie będę wiedziała czy jestem w stanie zrobić dla Was coś sensownego.
Jednak, tak na wszelki wypadek, póki co, nie mówię jakie cukiereczki rozdam, jeśli ktoś tu zawita i będzie może chciał się poczęstować. To niespodzianka.

Na komentarze czekam do ostatniej minuty 22 czerwca. 23 czerwca losowanie i ogłoszenie wyników.






Zasady takie jak zwykle u Was. Mam nadzieję, że nie pominę niczego wymieniając je
1. Zostaw komentarz pod tym postem.
2. Umieść u siebie na blogu (w dowolnym miejscu) podlinkowany banerek z informacją o moim candy.
3. Jeśli nie masz bloga to też się zapisz, jeśli masz ochotę, podaj tylko sposób w jaki można się z Tobą skontaktować.

Mam nadzieję, że niczego nie pominęłam. Dla ewentualnego ułatwienia na swoim pasku bocznym umieszczam banerek.

sobota, 9 kwietnia 2011

No i mamy problem...

Albo żabka będzie mieszkać pośród bratków, albo pudełko obrośnie bluszcz albo trzeba poczekać do poniedziałku, żeby kupić szuwary... Będzie dobrze...

środa, 6 kwietnia 2011

Coś dobrego dla żabki

Siedzi sobie żabka na pojemniczku z gliny. Ładny pojemniczek, ładna żabka, ale smutno jej...

Przerobimy żabce pojemniczek na jej naturalne środowisko życiowe...

czwartek, 10 marca 2011

Taka sobie refleksja

Tak sobie nieraz myślę o tych zwrotach na blogach „Wyróżnienia są miłe, ale.. nie, dziękuję”. Kiedyś na którymś z blogów zetknęłam się z uzasadnieniem takiego podejścia do wyróżnień.
Nie wydaje mi się, żeby czymś kłopotliwym było przeszukiwanie blogów w celu znalezienia tej właścicielki , która jeszcze nie dostała takiego wyróżnienia. Myślę, że osoba, która już dostała takie wyróżnienie będzie po prostu zadowolona, że z dwóch stron jest do tego stopnia lubiana, że jest wyróżniana.
Poza tym, zespół blogów związanych tematycznie z naszymi zainteresowaniami jest na tyle duży, że gwarantuję, żadna z nas nie zwiedziła już wszystkich.
Ja akurat nie potępiam wyróżnień bo to miła zabawa i przyjemność. Dwa w jednym.

A tak przy okazaji, ponieważ od niedawna mam bloga, czy ktoś może mi powiedzieć „skąd się biorą wymianki”?

piątek, 25 lutego 2011

Dwie sprawy, ważna i ważniejsza...

Pierwsza sprawa. Nie chodzi tu o hierarchię ważności. Pierwsza z nich jest szybsza do opowiedzenia.
Ostatniej nocy... przyśniły mi się kolczyki jakie chcę i muszę zrobić. Niby nic wielkiego, ale odczuwam taki mus. Niestety zabrakło mi koralików określonego koloru, trzeba będzie dokupić. Tylko, że sen miałam ostatniej nocy, a rano trzeba było iść do pracy.. Żadna podmianka kolorystyczna nie wchodzi w grę. No więc jutro pojadę do sklepiku i kupię.
Generalnie nie wierzę w potęgę snów, ale w tym śnie było coś takiego... Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Chcąc nie chcąc zrobię zdjęcie, nawet jeśli będzie tak sobie.
I jeszcze jedno mi się przypomniało: postanowiłam zrobić zakładkę do książki, taką koralikową. Nawędrowałam się po necie, żeby wśród półproduktów znaleźć "bazę" do zakładek. Takie coś będę robić po raz pierwszy.. Zobaczymy.
A teraz druga sprawa. Z małego domku przywędrowało do mnie wyróżnienie


Zasady zabawy w wyróżnienia wyglądają tak:
1. Wybierasz trzy blogi, które najchętniej odwiedzasz.
2. Informjesz ich właścicielki, że otrzymały od Ciebie wyróżnienie
3. Na swoim blogu wymieniasz te blogi
4. Podajesz siedem nie znanych jeszcze informacji o sobie.

Zgodnie z zasadami
Przekazuję wyróżnienie kolejnym trzem właścicielkom blogów
Nessa
Gniazdo sroki
W moim domku
No i teraz siedem niespodziewanychinformacji:
1. Nie cierpię wcześnie wstawać
2. Kocham góry a nie przepadam za morzem
3. Boję się ptaków (wszystkich, bez wyjątku)
4. Lubię goować
5. Najpyszniejszym owocem - warzywem na ziemi są pomidory
6. "Słodyczami", które mogę jeść zawsze są orzeszki
7. Nie mam dzieci. Bo nie chcę.

A teraz... podaj dalej.

środa, 16 lutego 2011

Moje wygrane

A oto wygrane przeze mnie w candy u Mad prezenty. Co prawda zdjęcia robiłam i obrabiałam samodzielnie i nieudolnie, ale juz koniecznie chciałam je umiescić, żeby się nimi pochwalić. oto one:

piątek, 11 lutego 2011

Jest...

Po pierwsze - byłam dzisiaj u siebie w domciu, a tam... super przesyłka. Wygrana w candy u Magdy. Mój aparat fotograficzny wraca jutro z ferii zimowych i wtedy zrobię zdjęcie. I umieszczę na blogu.
Po drugie - jutro zostanę zwolniona z zajmowania się dwoma domkami. Wracam do siebie, do swoich koralików i innych zabawek i bedę mogła poświęcić więcej czasu "zabawie". Póki co, tylko piszę, bez obrazków. :-)

niedziela, 30 stycznia 2011

***

Co tu napisać....
Zacznę od tej pierwszej, dobrej wiadomości.WYGRAŁAM MOJE PIERWSZE CANDY!!! U MAD... Super!!! Pokażę kiedy dostanę..
A po drugie - ostatnio rzadziej odzywam się na blogu, bo "podróżuję" pomiędzy moim domem a domem Rodziców i jeszcze trzecim. Wożenie całego mojego warsztatu robi się kłopotliwe. Oczywiście kilka razy wzięłam cały swój "dobytek" ze sobą (tak mi się wydawało). Oczywiście na miejscu okazało się, że zabrakło mi tego czy owego... Tak się nie da. Jeszcze dwa tygodnie i wracam do swoich "szmatek i gałganków". A póki co - mam internet i Was..

poniedziałek, 24 stycznia 2011

No i w końcu

Udało mi się sfinalizować moje decoupage. W moim dorobku jest ich niewiele. Jak pisałam w poprzednim poście, nie mogłam wczoraj pokazać mojego tworu bo sechł. Potem trzeba było iść spać - bo dzisiaj do pracy. I, paradoksalnie, w pracy znalazła się chwilka na umieszczenie butelki na blogu. No więc jest.



Wiem, że jeszcze pozostawia wiele do życzenia.

Mam na pewno problem z powierzchnią. Kiedy nie chcę robić "spękanej" powierzchni tylko od razu pokrywam ję farbą - powierzchnia robi się taka chropowata. Wiem skąd to się bierze, używam do malowania gąbki. Tak mnie uczono na kursie decoupage'u. A gąbka ma taką fakturę.
Powiedzcie gdzie robię błąd.

niedziela, 23 stycznia 2011

Póki co..

Póki co, nie zamieszczę jeszcze efektu pracy z decoupage. musi wyschnąć.

Ale posród swoich wczesniej zrobionych wyrobów biżuteryjnych znalazłam zdjęcie między innymi takie:

Koraliki zrobione "tak po prostu". Zobaczyłam w sklepie fajne koraliki. bardzo mi się spodobały, kupiłam a potem zastanawiałam się jak je wykorzystać. Wszystko wyszło prosto, łatwo i zrobione zostało "w biegu". Niby prosty naszyjnik a cieszy.

niedziela, 16 stycznia 2011

Kilka drobiazgów...

Dołączam poniżej.
Nie wypowiadam się o ich jakości ale, przyznam szczerze, nie dbałam o nią zbyt intensywnie.
Robiłam te świecidełka tak, żeby coś robić. W czwartek musiałam uspić moją ukochaną suczkę - Kimę. Chciałam się po prostu czymś zająć.
Mam nadzieję, że cokolwiek z tych kolczyków wyszło...




niedziela, 9 stycznia 2011

Mało czasu, mało wpisów

Czasu faktycznie mam mało, to nie żaden wykręt. A poza tym nie każdy efekt mojej pracy zamieszczam na blogu. Nie każdy, tak uważam, nadaje się do publiczej prezentacji i chwalenia się. Poza tym, kiedy porównuję swoje wytwory do Waszych prac to ciągle jeszcze widzę swoją małość. Wiem, że trening czyni mistrza, ale na trening potrzebny jest czas i tak zwana wena twórcza. Trudno "doskonalić warsztat" tworząc byle co.
Teraz jednak zamieszczę zdjęcia moich ostatnich wytworów. Myślę, że są całkiem niezłe. Może ktoś tu zajrzy i może się wypowie, nawet negatywnie....