czwartek, 4 września 2014

Podjęte decyzje i forma ich konsekwentnej realizacji

Witajcie.
Nie odzywałam się przez dwa tygodnie. Ale to nie była kolejna forma zaniku zapału twórczego. Trafiła mi się nagła okazja wyjazdu w moje ukochane góry. Kocham wszystkie góry, ale Tatry najbardziej. Warto było pojechać i odświeżyć wspomnienia. Dawno mnie tam nie było.
Gwoli wspomnienie tego pokazuję kilka zdjęć doliny, którą kiedyś odwiedzę osobiście. Po raz kolejny zakochałam się w niej. To Dolina Kacza.



 Kolejne zdjęcia zamieszczę wieczorem, po obróbce, nie w moim wykonaniu tylko Janka - bliskiego znajomego.






A teraz do rzeczy, a właściwie dwóch, związanych z tym wpisem i tematem bloga w ogóle. Przez najbliższy czas miałam wystarczająco dużo możliwości, żeby zdecydować się, którą formę moich zainteresowań "wziąć na warsztat" jako pierwszą. I zdecydowałam. Wybrałam DWIE.
Jedna to dokończenie pudełka, które zaczęłam "tworzyć" na początku 2013 roku. Chodziło o decoupage z efektem spękań. Jest "popękane", ale trzeba dodać serwetkowe wykończenie.
Drugie wyzwanie jest poważniejsze i będzie trwało dłużej. Nie z powodu zaników zapału twórczego, ale z powodu...
Sprawa wygląda tak. Czternaście lat temu, nie miałam jeszcze pojęcia o istnieniu blogów, przebywałam za granicą i postanowiłam zrobić sobie sweter a potem jeszcze zrobić okrągłą serwetę, tak w ramach relaksu. Problem polegał na tym, że dostępne pomoce, tzn schematy, były w języku angielskim i hiszpańskim. Ponieważ hiszpańskiego kompletnie nie rozumiem, musiałam się zmierzyć z angielskimi określeniami typu "narzucić, dobrać, słupek, słupek podwójnie nawijany i inne. Jakoś to zmogłam. Serwetka powstała, problem pojawił się jeden, trochę już za późno. Ponieważ serwetka jest okrągła, powstawała w formie spirali więc jedno niechcący dodane oczko przy kolejnym obrocie powiększyło już szybciej nadmiar serwetki, kolejny "obrót" - jeszcze większy przyrost.Tak w formie mniej więcej ciągu geometrycznego nadmiar serwetki powiększał się. Zaczęło to być widoczne w momencie, kiedy nie chciało mi się pruć tego i jeszcze raz rozgryzać angielskich określeń do schematu. Tym bardziej, że ja tam też pracowałam i nie cierpiałam na nadmiar czasu.
Teraz, kiedy o tym myślę to dojrzewałam do decyzji, aż dojrzałam. Trzeba tą serwetkę na serio poprawić. Spruć, ponownie rozgryźć te angielskie opisy oczek do schematu i zrobić prawie od zera jeszcze raz.
I to jet to poważniejsze wyzwanie, które zamierzam podjąć i wykonać. Zresztą na Facebooku w każdy czwartek spotykają się amatorki dziergania i to będzie dodatkowa mobilizacja. Dzisiaj jest czwartek... Zobaczymy...

1 komentarz:

  1. Witaj Kasiu. Ja też kiedyś dużo chodziłam po górach. Mają w sobie jakąś magię i zawsze chętnie się tam wraca. Mam nadzieję, że Twoja wyprawa była udana.
    Dziękuję Ci za odwiedziny, serdecznie pozdrawiam i czekam na te zakończone projekty.

    OdpowiedzUsuń