czwartek, 21 sierpnia 2014

Powrót z pierwszej cząści podróży po krainie marzeń

Znowu powrót z podróży po blogach. 

Znowu mieszanka w głowie "co chcę TERAZ zrobić". Wiem, że wiele z tych rzeczy umiem robić, znam techniki które znam od dziecka, np. druty, szydełko, haft (krzyżyki i taki "prosty"). Są też takie, których nauczyłam się kilka lat temu, decoupage, biżuteria. Efekty są lepsze i gorsze. Niektóre "pod pasowały" mi bardziej, inne mniej. Nijak nie jestem w stanie zrozumieć scrapbookingu. Nawet już nie próbuję zrozumieć. No cóż nie można umieć i robić wszystkiego (patrz przysłowie o tych wronach i ich ogonach). Jest jeszcze jedno, bardzo szybko zapalam się do czegoś i bardzo szybko ten słomiany zapał gaśnie. Pamiętam czas, kiedy podczas studiów robiłam jeden sweter na tydzień. Były mojego pomysłu. Chodziłam w nich, podobały się moim znajomym a jeden wywoływał wręcz zachwyt mojej pani profesor studiach (szczerze ogłaszany w pokoju wykładowców). Ostatnie takie wyskoki umiejętności miałam jeszcze podczas dłuższego pobytu poza krajem, gdzie dla relaksu po powrocie z pracy  robiłam sweter i serwetę, jednocześnie. A teraz? Wiem, że jestem w stanie nauczyć się wielu rzeczy. Tak bywało często, niech przykładem będzie to przykład ekonomistki, która w ciągu dwóch tygodni nauczył/a się pracy w zawodzie geodety, nauczyła się pracy wykładowcy obsługi komputerów. Jest tylko jeden warunek:  MUSZĘ MUSIEĆ I MUSI MI SIĘ CHCIEĆ. Dosyć tej megalomanii bo nie po to tu się pojawiam (i podobno nie po to, żeby się wstydzić). Mam chyba zaniżone poczucie własnej wartości. Ale teraz kończę tęż z krygowaniem się.

Jakiś tydzień czy dwa temu pojawiłam się w domu kultury, trzy kroki ode mnie (nawet nie wiedziałam, że taki tam jest). Zaczęłam się pojawiać na nowych zajęciach związanych z pracą w koralikach. Pod koniec zajęć robiłyśmy fotki swoich dokonań. Mojego dokonania chyba tam nawet nie widać. Ale jest. słowo. Pech chciał, że to były ostatnie zajęcia przed urlopem instruktorki. Następne będą dopiero na początku września. Mam nadzieję, że nie przejdzie mi zapał do koralików. W międzyczasie, po powrocie do domu (jutro) zacznę robić... tylko MUSZĘ wymyślić co.... Mam dużo kordonka, dużo serwetek do decoupage wraz z jednym modelem do oklejenia serwetkami, trochę wełny, trochę koralików do "wyplatania" nowej twórczości, trochę 'koralików do robienia biżuterii. Do jutra a właściwie jeszcze dzisiaj wymyślę wersję na co mam ochotę i co MUSZĘ zrobić.

Uff, teraz wracam na wasze blogi pozazdrościć Wam i pozachwycać się taką fajną twórczością.....

1 komentarz:

  1. Ja buszując na blogach nieraz popadam w zachwyt i mówię sobie "też tak chcę" ale wiem, że nie dam rady :P Niektóre techniki są dla mnie czarną magią i wolę pozostać przy tym, co mi wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń