sobota, 5 stycznia 2013

Znowu porażka...

Robiłam kolejne podejście do spękań na decoupag'u. Zdążyłam już doczytać w jakim momencie robię błąd i postanowiłam go poprawić. Miałam taki "treningowy" zestaw drewniane pudełeczko, pędzelki, farbę i preparat do spękań. Wszystko było fajnie dopóki nie otworzyłam farby, potem było już tylko gorzej. Każdy kolejny preparat dawał się zmyć coraz gorzej. Diabli wzięli pudełko, farbę, preparat do spękań i co najgorsze: pędzelki. No i jeszcze jedno - najgorsze. Nie wiem jak umyć siebie.
Ale tym razem się nie poddam. Przecież jakoś to robicie. A ja mam taką zasadę "jak to, ja tego nie zrobię? a właśnie, że zrobię." Nie wiem jeszcze jak, ale w końcu te spękania powstaną. Możliwe, że data ważności tych preparatów była już mocno nieaktualna, nie wiem bo już powyrzucałam całe te przyczyny mojej porażki.


4 komentarze:

  1. Miałam kiedyś podejścia do decoupage'u, i powiem szczerze, że dla mnie to za wysoka szkoła jazdy - też miałam z tym problemy co Ty.

    Ale głowa do góry - wszystko wymaga ćwiczeń :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Być może jest coś nie tak z medium. Moja koleżanka miała taki problem i stwierdziłam, że wypróbuję jej preparaty i mi nic też z tego nie wyszło. Nie poddawaj się. Ja nie byłam zadowolona z mojego pierwszego preparatu do spękań ale następny był już ok. Zimą lepiej nie kupować preparatów przez internet bo są one wrażliwe na niskie temperatury. Na początek proponuję preparat jednoskładnikowy a farbę na niego nałożyć gąbeczką. I nie żałować ani medium ani farby. Taka moja rada.

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć nie potrafię powiedzieć nic o decu, to trzymam kciuki za Twoje działania. W końcu na pewno do tego dojdziesz!
    Dziękuję za udział w candy!
    Pozdrawiam serdecznie,
    Asia
    asia-majstruje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń