Udało mi się sfinalizować moje decoupage. W moim dorobku jest ich niewiele. Jak pisałam w poprzednim poście, nie mogłam wczoraj pokazać mojego tworu bo sechł. Potem trzeba było iść spać - bo dzisiaj do pracy. I, paradoksalnie, w pracy znalazła się chwilka na umieszczenie butelki na blogu. No więc jest.
Wiem, że jeszcze pozostawia wiele do życzenia.
Mam na pewno problem z powierzchnią. Kiedy nie chcę robić "spękanej" powierzchni tylko od razu pokrywam ję farbą - powierzchnia robi się taka chropowata. Wiem skąd to się bierze, używam do malowania gąbki. Tak mnie uczono na kursie decoupage'u. A gąbka ma taką fakturę.
Powiedzcie gdzie robię błąd.
Śliczna butelka ;-)
OdpowiedzUsuńNie wiem, co Ci poradzić, bo jestem samoukiem, na żadne kursy nie chodziłam i do wszystkiego dochodzę metodą prób i błędów (głównie błędów ;-) Może spróbuj malować pędzlem?
Pozdrawiam serdecznie ;-)
Bardzo dziękujemy za wspólna zabawę:)
OdpowiedzUsuńA niedawno rozpoczęłyśmy nową zabawę więc zapraszamy do udziału :)
Pozdrawiam gorąco :)
fajne...ja jakoś nie mogę przełamać się do decoupagu,ale zapał miałam:))
OdpowiedzUsuńbutelka świetna :) podziwiam bo w ogóle nie wiem jak się takie cuda robi :)pozdrawiam i dziękuję za wizytę u mnie :)
OdpowiedzUsuńwpisuję się tutaj, bo podoba mi się to decu!Dziękuję za wizytę na moim blogu Koziorożcu, też nim jestem! Poszukam Cię na bloksie, bo nie przypominam sobie,żebym zetknęła się tam z Twiom blogiem!
OdpowiedzUsuńKochana Danielo. Pech - nie mogę w żaden sposób na Twojego bloga. Szkoda bo chyba jest fajny. Tak mi się wydaje. Na bloxie byłam krótko, miałam adres... zaraz sprawdzę... bo muszę sobie przypomnieć i napiszę
OdpowiedzUsuńKompletnie nie znam sie na decupage, ale butelki wyszły świetnie!!!
OdpowiedzUsuń